head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Polska na Mundialu

Sądzę, że przegramy z Koreą. To tyle tutułem wstępu. I nie jest to wyraz niewiary, czy innego pesymizmu. To reakcja na fakty: mamy przeciętną drużynę, która raczej dzięki mało wymagającym konkurentom doszła do finałów mistrzostw świata.

(więcej…)

Rozczarowanie

Jakie jest jedno z okrutniejszych rozczarowań o poranku? Odpowiedź jest dość banalna. Budzisz się, proces powrotu do rzeczywistości jest bolesny. Chcesz go złagodzić – np. ciepłą (ale nie gorącą!) herbatką (jako podkład do kawy naturliś). Zaglądasz do szafeczki z esencją herbacianą i qpa! Oto w czajniczku nie ma esencji … Zgrzytasz zębami i rozglądzasz się za jednorazówką. Szczęśliwi ci, którzy jednorazówkę znajdą.

ISDN – sukcesful

Jak w temacie ;> Zanim znalazłem rozwiązanie tej hydrozagadki, to oczywiście zaliczyłem pad systemu (spięcie elektryczne na płycie) i następnie po 5 i pół godzinie walki z systemem (i kompterem) doznałem genialnego olśnienia: „a może to nie TA dziurka?!”. Rzeczywiście: zmieniłem dziurkę (czyli wpiąłem kabel w inne gniazdo – teraz już cyfrowe) i maszyna odpaliła. Tiaaaa … człowiek do śmierci się uczy. (oczywiście, gdyby monterzy przyłączali terminal w mojej obecności, to dowiedziałbym się na starcie, które gniazda są cyfrowe).

Jak koszulki na byka

Dziwne zjawisko obserwuję. Nie rozumiem tego kompletnie. Mam dwie koszulki, które niemal zawsze powodują żywiołowe reakcje znajomych w pracy. Pierwsza ma piękny czerwony kolor, który rzuca się w oczy – ale na piersi jest niewielki emblemat; z godłem Polski. Oto zawsze jestem pytany, kiedy zacznę golić włosy na głowie i czy w bagażniku mam bejzbola. :-)

(więcej…)

Buuuu …! Bezsiła

Zakupiłem modem ISDN oraz przyłącze w TPSA. No i ogarnęła mnie bezsiła :( Oto qrcze na legalnym Windows 2000 za diabła nie jestem w stanie zestawić dial-up’a do upragnionej sieci. Normalnie: ręce opadają człowiekowi. Wpadam w apatię.

Qpa

Udało się spotkać z Kompasem. Zagraliśmy jak zwykle na Olszy. Ale mieliśmy pecha – po pół godzinie zaczął padać deszcz. Akurat w drugim gemie :-( Grało mi się raczej nieszczególnie: byłem mniej niż 2 godziny po dość obfitym obiedzie, więc czułem posiłek w żołądku. Nic miłego. Oczywiście deszcz mnie nasączył wilgocią zanim wpadłem – mokry i spocony zarazem – do samochodu. Gorzej miał Piotrek: był na rowerze.

Ale się porobiło

Właśnie: się porobiło ;-). Oto ostatnio dowiedziałem się, że chrapię! No coś okropnego. Owszem – byłem po dość wyczerpującym dniu i spałem akurat na plecach, a to razem sprzyja chrapaniu. No cóż, ma się swoje lata ;)

Lajerzy

Lajerzy to slizgacze. Cholerne ślizgacze. Oto od niemal dwóch tygodni jeden z nich ma mój projekt i ciągle słyszę: „no nie przygotowałem tego, bo mam dużo pracy, ale jutro będzie gotowe”. No i dziś znów – po raz czwarty – gość się wymknął. Dziś już zgrzytam zębami. Zgrzyt, zgrzyt …